W
głowie wciąż chodzą Ci te słowa " tylko wracaj za chwilę
bo będę tęsknił".. Tak teraz to i Ty strasznie
tęsknisz..Byłaś szczęśliwą dziewczyną,której nie brakowało
niczego. Obdarowana byłaś miłością przez całą Twoją
rodzinę,przyjaciół i przez Niego. Louis, tak miał na imię Twój
największy skarb na świecie. Członek zespołu znanego na całym
świecie, rozchwytywanego przez wszystkie media i mającego miliony
fanek. Mógł mieć każdą dziewczynę ale on taki nie był. Kochał
Cię nad życie, rozpieszczał na każdym kroku, chciał spędzać z
Tobą każdą wolną chwilę. Zabierał Cię na koncerty bo chciał
Cię mieć blisko, a kiedy nie mogłaś z nim być bo miałaś
wykłady na uczelni lub dużo nauki, dzwonił do Ciebie przed i po
koncercie, przed snem i po przebudzeniu. Trwało by to nadał
gdyby....
Wieczorem
postanowiłaś zrobić dla siebie i Lou romantyczną kolację z racji
tego,że chłopaki gdzieś wyszli a Zayn był z Pierrie. Oglądaliście
jakiś film, oczywiście Ty siedziałaś w objęciach chłopaka i
gdy spojrzałaś na zegarek zobaczyłaś,że jest po 18.
Postanowiłaś,że już wyjdziesz bo nie wiadomo ile może Ci zająć
robienie kolacji. Louis chciał pójść z Tobą lecz Ty nie chciałaś
i poprosiłaś go o przygotowanie stołu i by się on sam
przygotował. Właśnie wychodziłaś gdy Lou złapał Cię za rękę
przyciągnął do siebie i namiętnie pocałował. Ucieszyłaś się
lubiłaś gdy to robił. Patrząc Ci w oczy powiedział:
-T.I.
Bardzo Cię kocham i nie wyobrażam sobie bez ciebie życia. Jesteś
częścią mnie i bez Ciebie jestem nikim. Dziękuję Ci,że ze mną
jesteś. Kocham Cię.
Wtedy
wzruszyłaś się spojrzałaś na niego i rzekłaś:
-Lou
to ja Ci dziękuję,że ze mną jesteś. Mógłbyś mieć każdą
dziewczynę a Ty wybrałeś mnie. Jestem z Tobą niezmiernie
szczęśliwa. Nigdy w życiu nie spotkałam takiego szczęścia jakim
jesteś Ty.
Znów
złączyliście się w namiętnym pocałunku kiedy skończyliście
Lou znów wyznał Ci miłość i powiedział „tylko wracaj za
chwilę bo będę tęsknił”. Uśmiechnęłaś się do niego i
powiedziałaś,że za 15 minut będziesz w domu.
Szłaś
ulicą obładowana zakupami zamyślona jaka to będzie cudowna
kolacja. Z głową chmurach szłaś nie zważając na to,że idziesz
sama ulicą,jest ciemno i niebezpiecznie. Nie przejmowałaś się tym
bo byłaś tak zamyślona i zakochana,że można powiedzieć,że
miłość prowadziła Cię. W pewnym momencie zadzwoniła twoja
komórka. Nie mogłaś wydostać jej z kieszeni i musiałaś szybko
rzucić siatki. Niestety nie obyło się bez wysypania zawartości.
Nie przejęłaś się tylko odebrałaś i od razu się ucieszyłaś
bo był to telefon od Louuisa. Twoje zakupy się przedłużyły i
chłopak się przejął,że ci się coś stało. Uspokoiłaś go i
powiedziałaś,że za 5 minut będziesz w domu. Chciał po Ciebie
wyjechać autem ale powiedziałaś żeby nie przesadzał.
Pożegnaliście i Ty zaczęłaś zbierać rozsypane produkty.
Chciałaś zabrać makaron,który przetoczył się trochę dalej i
wtedy..
Wtedy
zostałaś uderzona przez kogoś w kark. Strasznie cię bolało i
powoli zaczynałaś tracić przyjemność. Kiedy już zupełnie nie
kontaktowałaś nie wiedziałaś co ktoś z Tobą robi. Przebudziłaś
się w aucie, właściwie w bagażniku auta. Czułaś ciągłe
podskoki co było znakiem,że jedziesz po dołach. Byłaś strasznie
przerażona. Nagle poczułaś,że masz telefon. Wyciągnęłaś go i
wykręciłaś numer do Lou. Na nie szczęście wjechaliście w dół i
telefon wypadł ci robiąc przy tym hałas. W tym momencie samochód
zatrzymał się. Ktoś otworzył bagażnik i Twoim oczom ukazały się
dwie postaci. Byli to dwaj mężczyźni, dobrze zbudowani, mający na
oko koło lat 30. Zaczęli szarpać Cię i wyciągać z bagażnika.
Wtedy jeden z nich zauważył telefon twoją jedyną pomoc. Zaśmiał
się i na twoich oczach go zniszczył. Rozpłakałaś się. Nie
mogłaś się opanować to było silniejsze od Ciebie. Wróciliście
do auta lecz tym razem usadzili Cię z tyłu. Ciągle zadawali jakieś
durne pytania i dawali durne uwagi. Nie mogłaś ich słuchać, a oni
wpadli jakby w trans i rzucali coraz to gorsze obelgi w Twoją
stronę. Ta katorga skończyła się dopiero po jakiś 30 minutach bo wtedy
dojechaliście do jakiego domu. Nie był to jakiś stary, rozwalony
budynek lecz zwykły jednorodzinny
dom. Przerażona wysiadłaś z samochodu ale oczywiście nie sama
lecz z pomocą tych gangsterów. Gdy weszliście do domu od razu
zaprowadzili cię do jakiegoś pokoju na górze. Był to biały
zwykły pokój z malutkim oknem. Wyposażony był tylko w łóżko,
mały stoliczek i taborecik. Wyglądał jak pokój dla osób,które
są psychicznie chore. Jeden mężczyzna wepchnął Cię siłą do
pokoju i powiedział:
-A
więc tu ślicznotko posiedzisz sobie troszeczkę. Haha dobre
troszeczkę.
Powiedział
i wyszedł zamykając drzwi. Oczywiście od razu próbowałaś się
wydostać. Szarpałaś za drzwi, kopałaś nie i nic. Zezłościłaś
tylko bardziej tamtych drani,którzy Cię uciszali. Nie dawałaś za
wygraną. Toczyłaś dalej wojnę z drzwiami. W końcu przyszedł
jeden z dryblasów. Zaczął się na Ciebie wydzierać,
przestraszyłaś się go. Podszedł do Ciebie zaczął coś krzyczeć
nic nie rozumiałaś bo się bałaś. Po jego głośnym monologu z
całej siły uderzył cię w nos. Poczułaś ogromny ból,nie do
opisania. Nie wiedziałaś co się z Tobą dzieje. W głowie
nieznośny szum a nos także dawał o sobie znać. Nie panowałaś
nad łzami,które cisnęły Ci się do oczu i spływały na świeżą
ranę tworząc przy tym jeszcze większy ból. Wielgus stał jeszcze
chwilę nad toba i przyglądał się tej całej sytuacji mając przy
tym ubaw. Kiedy wyszedł siedziałaś jeszcze chwilkę na ziemi ale
wstałaś i próbowałaś dostać się do małego okienka. Wzięłaś
mały taborecik i przystawiłaś do ściany. Nie dosięgasz. Okno
jest usytuowane prawie przy samym suficie. Szybko sprawdziłaś
delikatnie chwytając za klamkę czy drzwi są zamknięte i wzięłaś
jeszcze stolik. Kiedy już wszystko ustawiłaś weszłaś na krzesło
i spadłaś. Nie poddałaś się i spróbowałaś znowu. Znów
bezskutecznie. Byłaś już strasznie obalała i zdenerwowana i w
końcu szybki ruchem weszłaś i otworzyłaś okno. Rozejrzałaś się
ostatni raz i próbowałaś wyjść. Nie udało ci się to szybko i
trochę poraniłaś się kawałkami szkła ale byłaś wolna. Jednak
czy aby na pewno? Zanim się dokładnie rozejrzałaś gdzie możesz
uciec jeden z dryblasów szedł w Twoim kierunku. Zdezorientowana
biegłaś przed siebie nie wiedząc gdzie i gdzie jesteś. Biegłaś
ile sił w nogach ale on ciągle za Tobą. Zauważyłaś w oddali
samochód. Tak ich samochód. Nie wytrzymywałaś już nie miałaś
sił ale biegłaś by przeżyć. Zobaczyłaś las i już
wiedziałaś,że tam się skryjesz. Spojrzałaś jeszcze tylko za
siebie jeden z nich wsiadł do auta. Przestraszyłaś się bo
wiedziałaś,że Cię mogą dogonić i biegłaś jeszcze szybciej o
ile było to możliwe bo nabrałaś naprawdę dużej prędkości.
Jest w końcu las tylko trzy kroki oni są za tobą kroków 5 uda ci
się. Słyszysz jak wysiadają z samochodu i biegną w Twoim
kierunku. Krzyczą,że jak Cię złapią to Cię zabiją. Biegniesz
po gałęziach powoli ich gubisz ale jednak są. Biegniesz wzdłuż
dróżki odwracasz się nie ma ich. Zatrzymujesz się i rozglądasz
się wokół nie widzisz ich. Odpoczywasz chwilę. Słyszysz głosy.
Panikujesz i widzisz stertę gałęzi. Chowasz się w nich.
Zauważyłaś,że to oni, twoi porywacze. Czekałaś tam, siedziałaś
wśród tych wszystkich gałęzi,które wbijały się w Twoje ciało.
Chodzili trochę w tym miejscu aż w pewnym momencie jeden koleś
podchodził do gałęzi, w których byłaś. Bałaś się coraz
bardziej, wiedziałaś,że możesz pożegnać się już z życiem.
Miał już sięgać do tych gałęzi, gdy zawołał go ten drugi i
poszli gdzieś razem. Odetchnęłaś z ulgą cieszyłaś się choć
nie miałaś za bardzo czym. W każdym momencie mogli tu wrócić.
Jednak postanowiłaś tu zostać. Było już bardzo ciemno nie
wiedziałaś, która jest godzina, gdzie się znajdujesz i jak szukać
pomocy. Siedziałaś w tych krzakach bo tam czułaś się w miarę
bezpiecznie. Byłaś tak zmęczona i obolała,że nawet nie
zorientowałaś się jak zasnęłaś. Obudził Cię rano śpiew
ptaków w lesie.
Śniło Ci się porwanie i przypomniało Ci się jak tęsknisz za
Louim. Płakałaś. Postanowiłaś iść, szukać pomocy, spotkać
się z Louisem. Nie wiedziałaś gdzie zmierzasz. Błądziłaś ślepo
po lesie szukając jakiejkolwiek drogi do cywilizacji. Błądziłaś
tak około 2 godzin. W końcu znalazłaś drogę i kierowałaś się
nią. Doprowadziła Cię do jakiegoś małego miasteczka.
Postanowiłaś od razu iść do kogoś poprosić o telefon. Nie
mogłaś już iść tak szybko bo nie miałaś sił. Nie jadłaś już
koło 2 dni. 1 dzień trwała sama droga, potem więzienie przez
kilka godzin, ucieczka i kryjówka w lesie. W sobotę wieczorem byłaś
jeszcze z Lou a teraz nie znasz czasu i miejsca. Poszłaś do
pierwszego lepszego domu.
Nikt nie otwierał. Pukałaś jeszcze chwilę ale potem dałaś sobie
spokój i poszłaś dalej. Tak wreszcie ktoś Ci otworzył po
odwiedzeniu może 4 domów. Jest to chyba jakaś tajemnicza wioska i
każdy się czegoś boi. Nikt nie idzie ulicą w sklepie jest tylko
sprzedawca. Otworzyła Ci miła, starsza pani:
-Tak
słucham.
-Dzień
Dobry! Czy mogłabym skorzystać z telefonu. Jest to dla mnie bardzo
ważne. Muszę skontaktować się z chłopakiem. Bardzo Panią proszę.
-Ależ
proszę bardzo. Telefon jest tam na szafce.
-Dziękuję
Pani strasznie. Na pewno się odwdzięczę.
-Nie
ma takiej potrzeby. To nic wielkiego.
Dzwonisz
do Louisa. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci. Nie odbiera. To nic
pewnie ma próbę i nie słyszy. Próbujesz dalej. Bezskutecznie.
Dzwonisz na stacjonarny. Nie ma odzewu. Dzwonisz do Zayna, Harrego,
Liama, Nialla. Nikt żaden z nich nie odbiera. Wpadasz w szał.
Ostatnia szansa to Perrie. Tak,właśnie nie masz telefonu i nie
znasz numeru. Dajesz sobie spokój i postanawiasz iść pieszo.
Podchodzisz do starszej pani i mówisz:
-Dziękuję
jeszcze raz,że użyczyła mi Pani telefonu. Jeśli wrócę do domu
zwrócę koszta.
-Ależ
Paniusiu nic nie szkodzi. Przecież nawet nic nie mówiłaś. Z nikim
nie rozmawiałaś, a właśnie stało się coś?
I
właśnie wtedy opowiedziałaś starszej pani całą historię o
porwaniu, o ucieczce itd. Była widocznie zdziwiona i zmartwiona.
Chciała Ci pomóc opatrzeć rany ale Ty jak najszybciej chciałaś
wrócić do domu do Lou. Podziękowałaś jej jeszcze raz za gościnę
i ruszyłaś w drogę. Nie wiedziałaś gdzie iść i kierowałaś
się znakami drogowymi. Do Londynu miałaś 100 km. Na samą myśl o
przejściu takiej odległości bolały Cię nogi. Ale nie chciałaś
się poddać. Przeszłaś jakieś 10 km i nie mogłaś iść dalej.
Nie miałaś już sił. Zbliżał się wieczór i robiło się
ciemno. Jechał jakiś samochód. Postanowiłaś zaryzykować i go
zatrzymać. O dziwo zatrzymał się. Kierowcą była młoda
dziewczyna na oko w wieku 25 lat. Poprosiłaś ją o podwózkę i się
zgodziła. Także zmierzała w kierunku Londynu lecz na inną ulicą.
Nie był to dla Ciebie problem, dziękowałaś jej tylko za to,że
Cię podwiezie aż tam. Podróż mijała wam miło. Dowiedziałyście
się wiele o sobie. Dziewczyna miała na imię Sophie i pochodziła z
Donacaster, czyli z rodzinnego miasta Lou. Opowiedziałaś jej o Lou
i całym 1D. Lubiła ich. Ucieszyło Cię to. Po 3 godzinach jazdy
dojechałyście do Londynu. Dziewczyna zakończyła swoją trasę i
musiałaś wysiadać. Podziękowałaś jej i poprosiłaś o numer
telefonu by zwrócić pieniądze za przewóz. Sophie nie chciała
pieniędzy ale dała Ci numer byście się kiedyś spotkały. I tak
dalej sama ruszyłaś do domu. Wsiadłaś do busa bo wiedziałaś,że
o tej porze nikt nie sprawdza biletów. Dotarłaś w końcu do domu.
Stałaś przed drzwiami szczęśliwa jak nigdy, w końcu mogłaś
zobaczyć Ukochanego. Weszłaś do domu. Wchodząc do salonu
zobaczyłaś Lou siedzącego na kanapie i patrzącego na wasze
zdjęcie. Miał całe czerwone oczy jakby płakał cały ten czas
kiedy Cię nie było. Podeszłaś do niego i przytuliłaś go. On
zorientował się,że to Ty dopiero teraz. Myślał,że to któryś z
chłopaków wszedł i chciał go pocieszyć. Siedział nieruchomo
patrząc na Ciebie a z oczu płynęły mu łzy. Dopiero w pewnym
momencie się przebudził i zaczął Cię przytulać i całować,
teraz to oboje płakaliście. Trzymał Cię za ręce mówiąc:
-T.I.
Dlaczego? CO ja zrobiłem? W jaki sposób Cię skrzywdziłem?
-Louis
nic. Niczego nie zrobiłeś. Kochałeś mnie i kochasz. Płakałeś
kiedy mnie nie było.
-To
dlaczego? Dlaczego odeszłaś?
-Nie
Lou ja nie odeszłam. Wiesz wtedy w sobotę poszłam na zakupy.
Chciałeś pójść ze mną, nie pozwoliłam Ci. Wtedy Lou jak
wracałam ktoś mnie zaatakował, uderzył mnie w głowę, straciłam
przytomność i mnie porwano. Obudziłam się w bagażniku chciałam
zadzwonić ale wypadł mi telefon robiąc przy tym hałas. Tamci
faceci wtedy mnie przenieśli do samochodu. Przewieźli do jakiegoś
domu. Zatrzymali w jakimś pokoju. Uciekłam przez okno. Gonili mnie,
schowałam się w lesie. Potem byłam w jakimś miasteczku. Poszłam
do starszej pani użyczyć telefonu żeby do Ciebie zadzwonić. Nie
odebrałeś, chłopaki też nie. Ruszyłam w drogę pieszo. Po 10 km
jechała dziewczyna-Sophie. Powiozła mnie do Londynu i potem
wsiadłam do busa i przyjechałam tu do Ciebie Louis.
Mówiąc
o tym ciągle płakałaś i Louis też. Przepraszał Cię za to i
obiecał,że już nigdy w życiu nie pozwoli Ci nigdy wyjść gdzieś
samej. Siedzieliście jeszcze chwilę w tej pozycji, trzymając się
za ręce i patrząc na swoje zapłakane oczy. Mimo tego,że jego oczy
były przepełnione smutkiem i żalem nadal mogłaś zatopić się w
ich pięknie. Do końca byliście razem, oczywiście Ty poszłaś
wziąć gorącą kąpiel, a Lou wtedy przyszykował kolację.
Mieliście dokończyć to co zaczęliście w sobotę. Do końca
kolacji rozmawialiście o porwaniu. Postanowiliście następnego dnia
pójść na policję. Teraz położyliście się razem do waszego
wspólnego łóżka. Byliście sami ponieważ chłopaki mieli
spotkanie z Paulem, a Lou nie był w stanie z nimi pojechać.
Zasnęliście w swoich ramionach.
* Kilka miesięcy później.
Teraz
to wiadome. Umrzesz. Masz raka płuc. Umrzesz jak umarł na to twój
ojciec. Płaczesz. Nie chcesz rozstać się z Louisem. Cierpisz. On
teraz cały czas siedzi koło twojego łóżka. Dziwnie się czujesz.
Czy to już teraz? Czy to teraz umrzesz? Powoli czujesz jak tracisz
władanie nad ciałem. Nie możesz już ruszyć nawet palcem. Louis
coś do Ciebie krzyczy. Nie rozumiesz go. Widzisz go jak przez mgłę.
Widzisz dalej światło. Widzisz postaci. Tak to oni, to Twoi
rodzice. Trzymają w Twoim kierunku ręce. Uśmiechają się, a Ty do
nich. Odwracasz się ostatni raz. Widzisz Louisa w objęciach Zayna.
Płacze. Nie możesz znieść tego widoku. Chcesz do niego podejść
i tak robisz. Głaszczesz go po głowie i całujesz. Ostatni raz
mówisz: Kocham się Louis i zawsze będę. Chłopak poczuł Twoją
obecność i powiedział:
- Kocham Cię T.I. i zawsze będę.
Teraz
już odeszłaś. Jesteś z rodzicami i czekasz na Louisa. Tęsknisz.
Pamiętasz słowa ,,tylko wracaj za chwilę bo będę tęsknił”.
Przypomniało Ci się porwanie. Ból, tęsknota i łzy.
Masz
już tylko ich. Twoich rodziców. Z nimi zostaniesz już na wieki, a
kiedy przyjdzie Louis będziecie razem żyć wiecznie.
Nie
musiałaś długo czekać. Louis nie wytrzymał. Popadł w depresję.
To było silniejsze od niego i zabił się. Nie mógł znieść życia
bez Ciebie. Lekarze próbują go uratować ale on tego nie chce.
Idzie do Ciebie, a Ty wyciągnęłaś w jego stronę rękę.
Trzymacie się za ręce i idziecie razem uśmiechnięci,że jesteście
razem. Teraz już nikt i nic was nie rozdzieli.
5 komentarzy:
Fajny imagin ;D Aaa piosenka tez fajna ;DD
Boże nwm co powiedzieć?!
To takie smutne?
Chyba tak smutne, ale zarazem piękne <3
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com--->zapraszam :-)
Ciekawy ten imagin. ;d
Napisz imagina o Harrym ;)
Boże to było takie piękne <3 nie wiem co powiedzieć może trochę za bardzo dramatyczne, ale takie piękne. Już uwielbiam twoje imaginy i czekam na więcej :****
Emila ;D
płakałam 2 razy
piszesz piękne imaginy
piękny i smutny za razem
Prześlij komentarz