Mam nadzieje, że pojawią się imaginy ( następna część po 5 komentarzach ) xxx
__________________________________________________
Siedziałam w małej restauracji w centrum Londynu wraz z
przyjaciółką, zajadając się pyszną sałatką. Od dawna nie miałam chwili
wytchnienia, zajęcia na uczelni a potem cało nocne wkuwanie.
[I.T.P] studiowała na innym wydziale, ale mieszkałyśmy razem, byłyśmy idealnymi współlokatorkami.
-Ałć.-chłopak przeszedł koło mnie, a zawartość jego szklanki znalazła się na mojej ręce, a dokładniej mówiąc na ramieniu.
-Mówi się coś.-[i.t.p] odrazu wkroczyła do akcji, była w gorącej wodzie kąpana,przekonałam się o tym nie raz.
-Nic się nie stało, to tylko woda.-chłopak wzruszył ramionami.
-Styles.-syknęła szeptem.
-Hm?
-Harry Styles, wiesz jako, że pracuje jako asystentka w studiu a właściwie pełnie funkcje przynieś, podaj, pozamiataj, znam go. Nie przyjemny typ.
-Mhm. Dobra to miał być miły wieczór, więc... zakończymy temat pana przyjemniaczka.-spojrzałam przez ramię na chłopaka, był całkiem przystojny, jego burza loków i zielone oczy, przygryzłam wargę, a dziewczyna kopnęła mnie pod stołem.
-Przestań się na niego gapić.
-Nie gapie się.-uniosłam ręce w geście poddania.-Idę do toalety.
Czy ja się gapiłam na niego, w sumie może trochę. Stop, miałam okazje przekonać się jaki jest więc czemu o nim myślę.
Stanęłam przed wielkim lustrem w toalecie, widziałam przed sobą niewiarygodnie zmęczoną osobę, moje wory pod oczami były niewiarygodnie widoczne.
-Tak w sumie to była moja wina.-głos chłopaka rozległ się echem, a ja niemalże podskoczyłam.-Chyba Cię nie wystraszyłem.-zaśmiał się, a pode mną ugięły się kolana, podszedł do mnie i chwycił mnie tali.
-Miło było poznać, ale musze iść.-przygryzłam wargę i ruszyłam w stronę drzwi, poczułam jak chłopak ściska mój nadgarstek.-Może spotkamy się kiedyś?
*
-Błagam powiedź, że odmówiłaś.-[i.t.p] prawie krzyczała.
-Nie, choć nie powiem miałam ogromną ochotę, ale po tym co o nim mówiłaś uznałam, że to zły pomysł.-usłyszałam śmiech dziewczyny.
-[T.i] zabijesz mnie jeśli zostawię cię teraz Jake, dzwonił chce się spotkać.
- Wydaje mi się, że jestem wstanie dojść do domu sama.-pożegnałyśmy się i ruszyłam w strone domu.
Zima w tym roku była niezwykle mroźna choć biały puch miał swój urok zdecydowanie miałam go dość. Duży samochód zatrzymał się przy drodze, a już po chwili zauważyłam jego kierowce.
-Może Cię podwieźć?
-Nie, dziękuje.
-Zmarzniesz, jest zimno.-chłopak pokazał szereg białych zębów.-[T.i] nie daj się prosić.
-Skąd znasz moje imię?-skrzyżowałam ręce na piersiach i spojrzałam na chłopaka.
-Chyba coś zgubiłaś.-pomachał mi telefonem przed nosem, a kiedy wyciągnęłam ręke aby mu go wyrwać szybko go zabrał.-Zróbmy tak, ty dasz mi się podwiesić, a ja oddam Ci telefon. Hm co ty na to?
-A mam wyjście.-wzruszyłam ramionami i wsiadłam.-Czy teraz mogę odzyskać mój telefon?
-Jeszcze nie.
-Obiecałeś.-oparłam się i wpatrywałam się w Harrego.
*
-Dobra, teraz poproszę mój telefon.-wyciągnęłam rękę w jego stronę.-Zjadłam z tobą kolacje, spędziłam cały wieczór. A teraz chce wrócić do domu.
-Zawsze możesz tu zostać.
-Nie nie mogę.-chłopak niechętnie wręczył mi telefon.-Było miło, ale żegnam.
-To może się umówimy?-chłopak zastawił mi drzwi ręką.-Nie masz wyjścia.
-Zastanowię się.-opuściłam jego mieszkanie z wielkim uśmiechem na ustach, tak był niewiarygodnie pewny siebie, za pewny. Był też niezwykle arogancki i sława uderzyła mu do głowy, ale miał coś w sobie może chodziło o te niezwykle zielone oczy o jego malinowe usta. Co ja sobie myślałam to nie mogło mieć sensu.
*
-Puść mnie.-próbowałam wyrwać się z jego uścisku.-Nie chce Cię widzieć.
-[T.I] chcesz mnie widzieć.-powiedział lekko uśmiechając się.-Skończmy ten moment kiedy krzyczysz, bijesz mnie i mówisz, że to koniec, a potem i tak wracasz. Hm….
-Jesteś…
-Tak, ale mnie kochasz i tak wrócisz.-wzruszył ramionami i przeszedł koło mnie.
Oparłam się plecami o ścianę i usiadłam na podłodze, czemu on to robił czemu traktował mnie jak swoją zabawkę. Najgorsze w tym wszystkim było, że miał rację, miał 100% racje. Nie ważne jak bardzo mnie krzywdził zawsze wracałam łudząc się, że się zmieni, że to na pewno był ostatni raz.
Wyciągnęłam walizkę z szafy i nie wiem po raz który wkładałam do niej rzeczy, obiecywałam sobie, że nie wrócę, chodź gdzieś w środku była nadzieja, że wrócę i wszystko będzie dobrze.
Otarłam łzy z twarzy i zapakowałam ostatnie rzeczy, chwyciłam nasze wspólne zdjęcie i długo zastanawiałam się co z nim zrobić. Miałam wielką ochotę schować je do walizki, ale po co? Po to aby cały czas o nim myśleć.
Zawsze kiedy po wielkiej kłótni wracałam do niego, byliśmy idealną parą w każdym związku zdarzają się kłótnie i sprzeczki, ale nie w każdym związku jedna osoba zdradza drugą i nie przejmuje się tym.
Pamiętam jak spędziliśmy cały dzień nad morzem, leżeliśmy na ciepłym piasku śmiejąc się i jedząc owoce, to jedno z moich najlepszych wspomnień, byliśmy tacy szczęśliwi, a przynajmniej tak mi się wydawało.
Zapięłam walizkę, odłożyłam klucze na półkę w korytarzu i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
[I.T.P] studiowała na innym wydziale, ale mieszkałyśmy razem, byłyśmy idealnymi współlokatorkami.
-Ałć.-chłopak przeszedł koło mnie, a zawartość jego szklanki znalazła się na mojej ręce, a dokładniej mówiąc na ramieniu.
-Mówi się coś.-[i.t.p] odrazu wkroczyła do akcji, była w gorącej wodzie kąpana,przekonałam się o tym nie raz.
-Nic się nie stało, to tylko woda.-chłopak wzruszył ramionami.
-Styles.-syknęła szeptem.
-Hm?
-Harry Styles, wiesz jako, że pracuje jako asystentka w studiu a właściwie pełnie funkcje przynieś, podaj, pozamiataj, znam go. Nie przyjemny typ.
-Mhm. Dobra to miał być miły wieczór, więc... zakończymy temat pana przyjemniaczka.-spojrzałam przez ramię na chłopaka, był całkiem przystojny, jego burza loków i zielone oczy, przygryzłam wargę, a dziewczyna kopnęła mnie pod stołem.
-Przestań się na niego gapić.
-Nie gapie się.-uniosłam ręce w geście poddania.-Idę do toalety.
Czy ja się gapiłam na niego, w sumie może trochę. Stop, miałam okazje przekonać się jaki jest więc czemu o nim myślę.
Stanęłam przed wielkim lustrem w toalecie, widziałam przed sobą niewiarygodnie zmęczoną osobę, moje wory pod oczami były niewiarygodnie widoczne.
-Tak w sumie to była moja wina.-głos chłopaka rozległ się echem, a ja niemalże podskoczyłam.-Chyba Cię nie wystraszyłem.-zaśmiał się, a pode mną ugięły się kolana, podszedł do mnie i chwycił mnie tali.
-Miło było poznać, ale musze iść.-przygryzłam wargę i ruszyłam w stronę drzwi, poczułam jak chłopak ściska mój nadgarstek.-Może spotkamy się kiedyś?
*
-Błagam powiedź, że odmówiłaś.-[i.t.p] prawie krzyczała.
-Nie, choć nie powiem miałam ogromną ochotę, ale po tym co o nim mówiłaś uznałam, że to zły pomysł.-usłyszałam śmiech dziewczyny.
-[T.i] zabijesz mnie jeśli zostawię cię teraz Jake, dzwonił chce się spotkać.
- Wydaje mi się, że jestem wstanie dojść do domu sama.-pożegnałyśmy się i ruszyłam w strone domu.
Zima w tym roku była niezwykle mroźna choć biały puch miał swój urok zdecydowanie miałam go dość. Duży samochód zatrzymał się przy drodze, a już po chwili zauważyłam jego kierowce.
-Może Cię podwieźć?
-Nie, dziękuje.
-Zmarzniesz, jest zimno.-chłopak pokazał szereg białych zębów.-[T.i] nie daj się prosić.
-Skąd znasz moje imię?-skrzyżowałam ręce na piersiach i spojrzałam na chłopaka.
-Chyba coś zgubiłaś.-pomachał mi telefonem przed nosem, a kiedy wyciągnęłam ręke aby mu go wyrwać szybko go zabrał.-Zróbmy tak, ty dasz mi się podwiesić, a ja oddam Ci telefon. Hm co ty na to?
-A mam wyjście.-wzruszyłam ramionami i wsiadłam.-Czy teraz mogę odzyskać mój telefon?
-Jeszcze nie.
-Obiecałeś.-oparłam się i wpatrywałam się w Harrego.
*
-Dobra, teraz poproszę mój telefon.-wyciągnęłam rękę w jego stronę.-Zjadłam z tobą kolacje, spędziłam cały wieczór. A teraz chce wrócić do domu.
-Zawsze możesz tu zostać.
-Nie nie mogę.-chłopak niechętnie wręczył mi telefon.-Było miło, ale żegnam.
-To może się umówimy?-chłopak zastawił mi drzwi ręką.-Nie masz wyjścia.
-Zastanowię się.-opuściłam jego mieszkanie z wielkim uśmiechem na ustach, tak był niewiarygodnie pewny siebie, za pewny. Był też niezwykle arogancki i sława uderzyła mu do głowy, ale miał coś w sobie może chodziło o te niezwykle zielone oczy o jego malinowe usta. Co ja sobie myślałam to nie mogło mieć sensu.
*
-Puść mnie.-próbowałam wyrwać się z jego uścisku.-Nie chce Cię widzieć.
-[T.I] chcesz mnie widzieć.-powiedział lekko uśmiechając się.-Skończmy ten moment kiedy krzyczysz, bijesz mnie i mówisz, że to koniec, a potem i tak wracasz. Hm….
-Jesteś…
-Tak, ale mnie kochasz i tak wrócisz.-wzruszył ramionami i przeszedł koło mnie.
Oparłam się plecami o ścianę i usiadłam na podłodze, czemu on to robił czemu traktował mnie jak swoją zabawkę. Najgorsze w tym wszystkim było, że miał rację, miał 100% racje. Nie ważne jak bardzo mnie krzywdził zawsze wracałam łudząc się, że się zmieni, że to na pewno był ostatni raz.
Wyciągnęłam walizkę z szafy i nie wiem po raz który wkładałam do niej rzeczy, obiecywałam sobie, że nie wrócę, chodź gdzieś w środku była nadzieja, że wrócę i wszystko będzie dobrze.
Otarłam łzy z twarzy i zapakowałam ostatnie rzeczy, chwyciłam nasze wspólne zdjęcie i długo zastanawiałam się co z nim zrobić. Miałam wielką ochotę schować je do walizki, ale po co? Po to aby cały czas o nim myśleć.
Zawsze kiedy po wielkiej kłótni wracałam do niego, byliśmy idealną parą w każdym związku zdarzają się kłótnie i sprzeczki, ale nie w każdym związku jedna osoba zdradza drugą i nie przejmuje się tym.
Pamiętam jak spędziliśmy cały dzień nad morzem, leżeliśmy na ciepłym piasku śmiejąc się i jedząc owoce, to jedno z moich najlepszych wspomnień, byliśmy tacy szczęśliwi, a przynajmniej tak mi się wydawało.
Zapięłam walizkę, odłożyłam klucze na półkę w korytarzu i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
6 komentarzy:
Superr ;* <33
Następne proszęęęęę ;^^ Xx.!
Suuper! Cudownie piszesz..<333!
http://www.showmeyoucare69.blogspot.com/
Zapraszamy na naszego bloga.. :))
Świetny :)
Ekstra ! ;))
To jest rewelacyjne : )
Dawaj kolejną część.
Masz talent,kochana ; )
Jest po prostu świetny *.*
Zapraszam do mnie :) :
http://onedirectiontujulia.blogspot.com/
Prześlij komentarz