Trutututu, nawiązałyśmy współpracę z Malikiem z Imaginy One Direction Pl i od dzisiaj będzie nam podrzucała imaginy z naszym kochanym 1D ! :) Myślę, że się Wam spodoba taka koncepcja ;D KOMENTARZ = szacunek dla nas :)
******
(To NIE jest mój imagin, jeszcze raz napiszę)
******
(To NIE jest mój imagin, jeszcze raz napiszę)
Londyn '09
21 lipca
Mieli 16 lat, okres dojrzewania dawał im się ostro we znaki. Pierwsza impreza u znajomych, pierwszy alkohol w ustach. Muzyka grała w najlepsze, wszyscy świetnie się bawili. Jego wzrok spoczął na uśmiechniętej blondynce lekko bujającej się na huśtawce. Spojrzała na niego z uśmiechem. Musiał przyznać, spodobała mu się. Niepewnie podszedł bliżej. Zaproponowała aby usiadł obok. Rozmawiali, żartowali, po prostu cieszyli się nawzajem swoim towarzystwem. W pewnym momencie położyła głowę na jego ramieniu. Zaczął jej cichutko śpiewać swoją ulubioną piosenkę. Kolejny raz na jej twarzy zawitał uśmiech. W ich organizmie była całkiem spora ilość alkoholu. Przysunął swoją twarz bliżej i delikatnie musnął jej pachnące piwem usta. Tego dnia przeżyli swoje pierwsze pocałunki, nie wiedząc że tak szybko z powrotem się nie zobaczą.
21 lipca
Mieli 16 lat, okres dojrzewania dawał im się ostro we znaki. Pierwsza impreza u znajomych, pierwszy alkohol w ustach. Muzyka grała w najlepsze, wszyscy świetnie się bawili. Jego wzrok spoczął na uśmiechniętej blondynce lekko bujającej się na huśtawce. Spojrzała na niego z uśmiechem. Musiał przyznać, spodobała mu się. Niepewnie podszedł bliżej. Zaproponowała aby usiadł obok. Rozmawiali, żartowali, po prostu cieszyli się nawzajem swoim towarzystwem. W pewnym momencie położyła głowę na jego ramieniu. Zaczął jej cichutko śpiewać swoją ulubioną piosenkę. Kolejny raz na jej twarzy zawitał uśmiech. W ich organizmie była całkiem spora ilość alkoholu. Przysunął swoją twarz bliżej i delikatnie musnął jej pachnące piwem usta. Tego dnia przeżyli swoje pierwsze pocałunki, nie wiedząc że tak szybko z powrotem się nie zobaczą.
Londyn '10
21 lipca
W sklepie panował niesamowity tłok. Dziewczyna usiłowała dostać się do działu ze słodyczami po swoją ulubioną czekoladę. Pogrążona w muzyce płynącej ze słuchawek wyciągnęła dłoń po opakowanie, gdy natrafiła na cudzą rękę. Spojrzała się, a jej wzrok zauważył bruneta uśmiechającego się do niej. - Przepraszam najmocniej. - zarumieniła się. Jego twarz wydawała jej się znajoma, niestety za nic nie mogła przypomnieć sobie skąd zna chłopaka. - Wiesz, że to ostatnia tabliczka. - pomachał przed nią czekoladą z malinowym nadzieniem. - Owszem, dlatego chciałabym ją kupić. - usiłowała zachować powagę, lecz w głębi miała ochotę się roześmiać. – No nie wiem. Co powiesz na kompromis? – zapytał. – Jaki kompromis? – spojrzała na niego podejrzliwie. – Dostaniesz czekoladę, jeżeli pójdziesz ze mną na spacer. – uśmiechnął się zadziornie, poprawiając loki opadające na czoło. Na twarzy dziewczyny pojawiły się dwa rumieńce. Zgodziła się, i już za chwilę spacerowali jedną z londyńskich alejek, jedząc czekoladę. Jego twarz wciąż usiłowała rozbudzić w niej stare, zapomniane wspomnienia. Usiedli na ławce, oddając się rozmowie. Widział u niej te iskierki w oczach, kiedy prawił komplementy na temat jej wyglądu. On także miał wrażenie, że dana dziewczyna nie jest mu obca. W opakowaniu pozostał jeden kawałek czekolady. Spojrzeli na siebie po czym zaczęli wyrywać go sobie z rąk. Wygrała, śmiejąc się zwycięsko. Zrobił smutną minę, na co ona włożyła sobie połowę kawałka do ust i przybliżyła się. Szczęśliwy ugryzł swoją część, czując malinowy posmak pomieszany z czekoladą oraz błyszczykiem na ustach dziewczyny. Przysunął swoje usta bliżej i pogłębił pocałunek, łapiąc jej policzki. Kiedy odsunęli się od siebie, oboje ciężko oddychali. – Może pójdziemy do mnie? – zaproponował, patrząc w jej oczy. Wstał i wyciągnął swoją dłoń, którą mocno chwyciła. Jakby bojąc się, że za chwilę zniknie, nie wiedząc że stanie się to już następnego dnia.
21 lipca
W sklepie panował niesamowity tłok. Dziewczyna usiłowała dostać się do działu ze słodyczami po swoją ulubioną czekoladę. Pogrążona w muzyce płynącej ze słuchawek wyciągnęła dłoń po opakowanie, gdy natrafiła na cudzą rękę. Spojrzała się, a jej wzrok zauważył bruneta uśmiechającego się do niej. - Przepraszam najmocniej. - zarumieniła się. Jego twarz wydawała jej się znajoma, niestety za nic nie mogła przypomnieć sobie skąd zna chłopaka. - Wiesz, że to ostatnia tabliczka. - pomachał przed nią czekoladą z malinowym nadzieniem. - Owszem, dlatego chciałabym ją kupić. - usiłowała zachować powagę, lecz w głębi miała ochotę się roześmiać. – No nie wiem. Co powiesz na kompromis? – zapytał. – Jaki kompromis? – spojrzała na niego podejrzliwie. – Dostaniesz czekoladę, jeżeli pójdziesz ze mną na spacer. – uśmiechnął się zadziornie, poprawiając loki opadające na czoło. Na twarzy dziewczyny pojawiły się dwa rumieńce. Zgodziła się, i już za chwilę spacerowali jedną z londyńskich alejek, jedząc czekoladę. Jego twarz wciąż usiłowała rozbudzić w niej stare, zapomniane wspomnienia. Usiedli na ławce, oddając się rozmowie. Widział u niej te iskierki w oczach, kiedy prawił komplementy na temat jej wyglądu. On także miał wrażenie, że dana dziewczyna nie jest mu obca. W opakowaniu pozostał jeden kawałek czekolady. Spojrzeli na siebie po czym zaczęli wyrywać go sobie z rąk. Wygrała, śmiejąc się zwycięsko. Zrobił smutną minę, na co ona włożyła sobie połowę kawałka do ust i przybliżyła się. Szczęśliwy ugryzł swoją część, czując malinowy posmak pomieszany z czekoladą oraz błyszczykiem na ustach dziewczyny. Przysunął swoje usta bliżej i pogłębił pocałunek, łapiąc jej policzki. Kiedy odsunęli się od siebie, oboje ciężko oddychali. – Może pójdziemy do mnie? – zaproponował, patrząc w jej oczy. Wstał i wyciągnął swoją dłoń, którą mocno chwyciła. Jakby bojąc się, że za chwilę zniknie, nie wiedząc że stanie się to już następnego dnia.
Londyn ‘11
21 lipca
W tym dniu całe miasto oblała fala ciepłego, tak bardzo pożądanego przez ludzi słońca. Młodzież spędzała ten czas na korzystaniu z promieni w celu dobrej zabawy. Ona postanowiła zrobić podobnie. Wyszła właśnie z kawiarni popijając swoją ulubioną kawę. Ściągając okulary z oczu zaczęła się przyglądać parze stojącej przy moście. Dziewczyna była oparta o kamienną ścianę, jej usta obdarowywał pocałunkami brunet o brązowych lokach. Za chwilę usłyszała ten charakterystyczny śmiech. Była pewna, że to on. –No proszę bardzo, kogo to moje oczy widzą. Harry Styles we własnej osobie. – podeszła bliżej, upijając łyk gorącego wciąż napoju. Oderwał się od niej, by spojrzeć na mówiącą do niego blondynkę. Jego policzki przyozdobiły dwa dołeczki łącznie z tym chytrym uśmieszkiem. – Julia, tyle czasu. – tym razem oparł się o ścianę ilustrując ją wzrokiem. Biała zwiewna sukienka przed kolano dobrze współgrała z czarnymi butami oraz kapeluszem na głowie. – Dokładnie to 365 dni. – uśmiechnęła się z zamiarem odejścia. – Dokąd to się wybierasz. – nie potrzebna była minuta by pojawił się przy jej boku. Zbliżyła się do niego, czując tylko jego szybki oddech na swojej twarzy. – Zdecydowanie jak najdalej od ciebie. – powiedziała cicho, spoglądając z pogardą. – Jak widać los chce zupełnie inaczej. Za godzinę pod London Eye. Będę czekać, Julia. – tym razem to on odszedł, chwytając w pasie swoją poprzednią towarzyszkę. Wpatrywała się w ich idące postacie i nie wiedzieć czemu, na jej twarzy pojawiły się gorące jak dzisiejsza temperatura łzy.
Nie mogła wysiedzieć w swoim mieszkaniu, tym razem nie z powodu upału. Postanowiła że pojawi się na miejscu pół godziny wcześniej. Była prawie u celu, gdy ktoś zasłonił jej oczy i pocałował w szyję. Kiedy chciała krzyknąć, drugą ręką zasłonił także jej usta. Zdenerwowana kopnęła osobę stojącą za nią w nogę. Wypuścił ją ze swoich objęć i syknął z bólu. Z triumfem odwróciła się, widząc siedzącego na chodniku Harrego rozmasowującego nogę. – Czyżby nasz duży chłopczyk zrobił sobie kuku? – szyderczo się zaśmiała, wyciągając ku niemu swoją szczupłą dłoń. Chwycił ją niepewnie. – Uwielbiam twoje ręce, są wspaniałe. – teraz trzymał je obie, przyglądając im się. – Przestań, idziemy gdzieś? – wyrwała swoje dłonie, chowając je w kieszenie jasnej dżinsowej kurtki. Wziął ją pod ramie i ruszyli przed siebie. – Ta ławka. – szepnęła uśmiechając się lekko. – Tęskniłem za tobą. – teraz stanął za nią, muskając palcami jej nagi kark. – Przestań, ty wielki kobieciarz zatęskniłeś za byle jaką dziewczyną. – Nie jesteś byle jaka, jesteś wyjątkowa. Wręcz idealna. – mówił nie przerywając czynności. – Przeleciałeś połowę płci żeńskiej tego miasta. Nie miałeś czasu by tęsknić. Nie popełnię tego samego błędu po raz kolejny. – odwróciła się, i spoglądając na niego zasiadła na ławce.- Chcę się zmienić. Dla ciebie.– odparł, klękając przed nią. – Jesteś żałosny, dokładnie tak jak rok temu. Nie zapominaj, że to ja byłam tą pierwszą. To ze mną spędziłeś pierwszą noc. 364 dni temu. – na same wspomnienie o tym, jej ciało przeszły dreszcze. – To była najpiękniejsza noc w moim życiu. - strąciła jego dłoń ze swojego kolana. – Nie będę taka naiwna po raz kolejny. – wstała i odeszła starając się pohamować łzy. – Pamiętasz, dokładnie dwa lata temu. Impreza, alkohol, huśtawka. Tam poznałem dziewczynę którą pierwszy raz pocałowałem. – zatrzymała się w miejscu. – Jesteś odrażający, przez ostatnie lata nie było dnia abym o tobie nie myślała. Miałeś dokładnie 365 dni aby to naprawić. Wolałeś pieprzyć się z tymi laskami. Jesteś zerem. – odbiegła od niego, pozwalając łzom swobodnie spływać. – Julia! – krzyczał, lecz jedyne co usłyszał to własne echo, oraz wielki huk.
21 lipca
W tym dniu całe miasto oblała fala ciepłego, tak bardzo pożądanego przez ludzi słońca. Młodzież spędzała ten czas na korzystaniu z promieni w celu dobrej zabawy. Ona postanowiła zrobić podobnie. Wyszła właśnie z kawiarni popijając swoją ulubioną kawę. Ściągając okulary z oczu zaczęła się przyglądać parze stojącej przy moście. Dziewczyna była oparta o kamienną ścianę, jej usta obdarowywał pocałunkami brunet o brązowych lokach. Za chwilę usłyszała ten charakterystyczny śmiech. Była pewna, że to on. –No proszę bardzo, kogo to moje oczy widzą. Harry Styles we własnej osobie. – podeszła bliżej, upijając łyk gorącego wciąż napoju. Oderwał się od niej, by spojrzeć na mówiącą do niego blondynkę. Jego policzki przyozdobiły dwa dołeczki łącznie z tym chytrym uśmieszkiem. – Julia, tyle czasu. – tym razem oparł się o ścianę ilustrując ją wzrokiem. Biała zwiewna sukienka przed kolano dobrze współgrała z czarnymi butami oraz kapeluszem na głowie. – Dokładnie to 365 dni. – uśmiechnęła się z zamiarem odejścia. – Dokąd to się wybierasz. – nie potrzebna była minuta by pojawił się przy jej boku. Zbliżyła się do niego, czując tylko jego szybki oddech na swojej twarzy. – Zdecydowanie jak najdalej od ciebie. – powiedziała cicho, spoglądając z pogardą. – Jak widać los chce zupełnie inaczej. Za godzinę pod London Eye. Będę czekać, Julia. – tym razem to on odszedł, chwytając w pasie swoją poprzednią towarzyszkę. Wpatrywała się w ich idące postacie i nie wiedzieć czemu, na jej twarzy pojawiły się gorące jak dzisiejsza temperatura łzy.
Nie mogła wysiedzieć w swoim mieszkaniu, tym razem nie z powodu upału. Postanowiła że pojawi się na miejscu pół godziny wcześniej. Była prawie u celu, gdy ktoś zasłonił jej oczy i pocałował w szyję. Kiedy chciała krzyknąć, drugą ręką zasłonił także jej usta. Zdenerwowana kopnęła osobę stojącą za nią w nogę. Wypuścił ją ze swoich objęć i syknął z bólu. Z triumfem odwróciła się, widząc siedzącego na chodniku Harrego rozmasowującego nogę. – Czyżby nasz duży chłopczyk zrobił sobie kuku? – szyderczo się zaśmiała, wyciągając ku niemu swoją szczupłą dłoń. Chwycił ją niepewnie. – Uwielbiam twoje ręce, są wspaniałe. – teraz trzymał je obie, przyglądając im się. – Przestań, idziemy gdzieś? – wyrwała swoje dłonie, chowając je w kieszenie jasnej dżinsowej kurtki. Wziął ją pod ramie i ruszyli przed siebie. – Ta ławka. – szepnęła uśmiechając się lekko. – Tęskniłem za tobą. – teraz stanął za nią, muskając palcami jej nagi kark. – Przestań, ty wielki kobieciarz zatęskniłeś za byle jaką dziewczyną. – Nie jesteś byle jaka, jesteś wyjątkowa. Wręcz idealna. – mówił nie przerywając czynności. – Przeleciałeś połowę płci żeńskiej tego miasta. Nie miałeś czasu by tęsknić. Nie popełnię tego samego błędu po raz kolejny. – odwróciła się, i spoglądając na niego zasiadła na ławce.- Chcę się zmienić. Dla ciebie.– odparł, klękając przed nią. – Jesteś żałosny, dokładnie tak jak rok temu. Nie zapominaj, że to ja byłam tą pierwszą. To ze mną spędziłeś pierwszą noc. 364 dni temu. – na same wspomnienie o tym, jej ciało przeszły dreszcze. – To była najpiękniejsza noc w moim życiu. - strąciła jego dłoń ze swojego kolana. – Nie będę taka naiwna po raz kolejny. – wstała i odeszła starając się pohamować łzy. – Pamiętasz, dokładnie dwa lata temu. Impreza, alkohol, huśtawka. Tam poznałem dziewczynę którą pierwszy raz pocałowałem. – zatrzymała się w miejscu. – Jesteś odrażający, przez ostatnie lata nie było dnia abym o tobie nie myślała. Miałeś dokładnie 365 dni aby to naprawić. Wolałeś pieprzyć się z tymi laskami. Jesteś zerem. – odbiegła od niego, pozwalając łzom swobodnie spływać. – Julia! – krzyczał, lecz jedyne co usłyszał to własne echo, oraz wielki huk.
Londyn ‘12
21 lipca
Nie miał pojęcia która godzina, jaki dziś dzień tygodnia. Jednak wie że właśnie dziś wypada ten dzień. 21 lipca. Sam nie dopuszcza do siebie myśli że minął kolejny rok spędzony bez niej. Wiatr rozwiewa jego loki dając obraz zapłakanej twarzy nastolatka. Rok ‘09 pierwszy pocałunek, rok ’10 pierwszy raz, rok ’11 pierwsza śmierć bliskiej mu osoby. Oraz rok ’12 pierwsza rocznica. Można powiedzieć, że znali się zaledwie 3 dni. Jednak on wiedział, że stracił osobę swojego życia.
21 lipca
Nie miał pojęcia która godzina, jaki dziś dzień tygodnia. Jednak wie że właśnie dziś wypada ten dzień. 21 lipca. Sam nie dopuszcza do siebie myśli że minął kolejny rok spędzony bez niej. Wiatr rozwiewa jego loki dając obraz zapłakanej twarzy nastolatka. Rok ‘09 pierwszy pocałunek, rok ’10 pierwszy raz, rok ’11 pierwsza śmierć bliskiej mu osoby. Oraz rok ’12 pierwsza rocznica. Można powiedzieć, że znali się zaledwie 3 dni. Jednak on wiedział, że stracił osobę swojego życia.
4 komentarze:
Śliczny, spodobał mi się choć nie lubię smutnych imaginów! Wolę wesołe ;* <333.
Fajny :)
Suuper <33
suuuuuuuuper, jeszcze na dodatek nazywam się Julia i tak fajnie się czytało, jest naprawdę świetny ;p
Prześlij komentarz