pierwszą część tego imagina możecie znaleźć tutaj. Coldplay - the scientist
********
********
- Powiedz mi jak mnie kochasz.
- Powiem.
- Więc?
- Kocham cie w słońcu. I przy blasku świec.
Kocham cię w kapeluszu i w berecie.
W wielkim wietrze na szosie, i na koncercie.
W bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach.
I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona.
I gdy jajko roztłukujesz ładnie -
nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie.
W taksówce. I w samochodzie. Bez wyjątku.
I na końcu ulicy. I na początku.
I gdy włosy grzebieniem rozdzielisz.
W niebezpieczeństwie. I na karuzeli.
W morzu. W górach. W kaloszach. I boso.
Dzisiaj. Wczoraj. I jutro. Dniem i nocą.
I wiosną, kiedy jaskółka przylata.
- A latem jak mnie kochasz?
- Jak treść lata.
- A jesienią, gdy chmurki i humorki?
- Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki.
- A gdy zima posrebrzy ramy okien?
- Zimą kocham cię jak wesoły ogień.
Blisko przy twoim sercu. Koło niego.
Włożyłaś pośpiesznie okulary, aby on przypadkowo cię nie rozpoznał.
Dopiero teraz zauważyłaś, że nie możesz po prostu na niego patrzeć. Patrzeć na jego piękne, zielone tęczówki, które zmieniały kolor pod wpływem emocji chłopaka, na jego piękne, malinowe usta, które zawsze cię pieściły, jego zawsze pokręconych loczków, uwielbiałaś się nimi bawić wtulając się przy tym w jego tors. Te ramiona, które zawsze były dla ciebie otwarte, pełne ciepła i czułości. A teraz to wszystko napawało cię obrzydzeniem.
To już nie ty przez ten miesiąc go nie całowałaś, dotykałaś jego włosów, nie przytulałaś. Obecna (T.I) Harrego ma na imię Emilly.
- (T.I) ? - przeraziłaś się. To nie mógł być on. Ale niestety, już szedł z niedowierzaniem w oczach w twoją stronę. Łzy po raz drugi dzisiaj napłynęły ci do oczu. Wzięłaś tylko walizkę za rączkę i wybiegłaś do swojego gate, który jak się okazało, został już otwarty.
- (T.I) !! - krzyczał i biegł za tobą. Przyśpieszyłaś. Wbiegłaś prosto do przejścia do samolotu, do którego mogli wejść tylko pasażerowie.
"Nobody said it was easy"
Harry walił o szybę wykrzykując twoje imię. Było coraz ciężej.
Ochrona powoli odciągała go od okna.
Płakał. Prawdziwie płakał.
"I had to find you.
Tell you I need you.
Tell you I set you apart".
Usłyszałaś już ostatnie jego wykrzykiwanie swojego imienia.
Zrezygnowana ruszyłaś w stronę samolotu. Po raz ostatni spojrzałaś na panoramę Londynu powoli budzącego się do życia. Nad Big Benem osiadła się lekka mgła.
Z rezygnowaniem weszłaś do maszyny. Usiadłaś w najmniej zapełnionym miejscu. Myślałaś, że zaraz się rozpłaczesz, ale nie miałaś już siły, a w dodatku strasznie cię mdliło.
Wzbijaliście się w powietrze.
- A więc, żegnaj UK. Żegnaj Harry.
****
Chciecie część 3 ? 3+ komentarze :P xoxo
3 komentarze:
Pisz dalej <3 http://live-while-were-young-kat.blogspot.com
pisz dalej
noo do kurwy nędzy! Taki moment?! Pisz daalej!!! :D
Prześlij komentarz