Jak w każdą sobotę robisz śniadanie dla chłopaków, ponieważ każde z was ma wyznaczony dzień dyżuru w kuchni. Twój jest właśnie dzisiaj. Liam zadeklarował, że ci pomoże. Początkowo nie chciałaś się na to zgodzić, ale Liam stwierdził, że skoro jest twoim chłopakiem to musi ci pomagać.
T: Możesz rozłożyć talerze kotku?- spytałaś, mieszając zwinnymi ruchami dłoni ciasto na naleśniki. W pewnym momencie poczułaś ból, ostry ból pochodzący z twojej klatki piersiowej. Odruchowo złapałaś się blatu. Nie mogłaś złapać powietrza do ust. Przed oczami zaczęło ci się robic ciemno i poczułaś straszny ucisk w płucach. Nie wiesz co było później.
Obudziłaś się w jasnym, bijącym blaskiem po oczach pomieszczeniu. Twoje ciało podłączone było do licznych urządzeń, wydających różne dźwięki. W owym pomieszczeniu byłaś zupełnie sama, lecz za szybą dojżałaś znaną ci postac. Był to Niall. Powoli uniosłaś rękę i pomachałaś blądynowi. Jednak każdy, nawet najmniejszy ruch sprawiał ból.
N: Liam! Obudziła się!- krzyknął Niall, gdy tylko zerknął w twoją stronę. A mimo dźwiękoszczelnych okien i drzwi i tak usłyszałaś jego uradowany głos. Kilka sekund później obok twojego łóżka stał Liam. Uśmiechnęłaś się na jego widok i delikatnie pogładziłaś jego dłoń.
T: Cześć kochanie. Czemu tu trafiłam?- spytałaś dosyć cicho. Chłopak usiadł na krześle obok Ciebie, złapał cię mocno za rękę, a po jego policzku spłynęła samotna łza. Uważnie się na Ciebie patrzył, ale nic nie powiedział. Najwidoczniej nie chciał mówić ci dlaczego jesteś tu gdzie jesteś. Nagle dosali wszedł ubrany w biały fartuch lekarz.
Le: Możemy porozmawiać?- lekarz spojrzał się pytająco na Liama, który tylko przytaknął. Oboje wyszli na korytarz, a ty tylko przyglądałaś się z zaciekawieniem ich rozmowie, przez szybę dzielącą salę z korytarzem. Ich rozmowa wygladałaby na całkiem normalną, gdyby nie to, że Liam znowu zaczął płakać.
Kilka minut później twój chłopak znowu trzymał cię za rękę, jednak myślami wędrawał w zupełnie innym świecie.
T: O czym rozmaialiście?- chłopak ocknął się, po czym zwrócił wzrok w twoją stronę. Jego twarz była strasznie blada, a oczy mocno podkrążone od płaczu.
T: Liam, o czym rozmawialiście!?- powtórzyłaś głośniej.
L: Masz raka. Raka mózgu- wytłumaczył bez owijania w bawełne. Ta wiadomość kompletnie cię zamurowała, na chwilę straciłaś zupełny kontakt z rzeczywistością.
T: Jak to? Ile czasu mi zostało?- na twój język cisnęło się milion pytań.
L: Lekarze twierdzą, że możesz nie przeżyć tej nocy- odpowiedział, a jego ciało całe drgało?
T: Ale ja nie chcę umierać. Nie teraz. Niech oni coś zrobią- zaczęłaś histeryzować, a Liam uspokoił cię pocałunkiem.
Z godziny, na godzinę robiłaś się coraz słabsza. A po czterech godzinach nie byłaś w stanie ruszać nogami. Nowotwór postępował strasznie szybko, a wszelkie siły po prostu opuszczały twoje wiodczejące ciało.
T: Obiecaj mi, że nigdy nie zrobisz nic głupiego- wyszeptałaś do Liam, który cały czas nad tobą czuwał resztkami sił, gdy zbliżała się piąta nad ranem.
L: Nie mogę- jego twarz jeszcze bardziej posmutniała.
T: To moje ostatnie życzenie. Obiecaj- nie zdołałaś nic więcej z siebie wydusic bo straszliwy ból przeszył twoją głowę.
L: Obiecuję. Kocham Cię i zawsze tak pozostanie- pogładził cię po policzku, jednak ty już nie czułaś jego dotyku. Uśmiechnęłaś się do niego i z takim wyrazem twarzy odeszłaś. Odeszłaś już na zawsze.
3 komentarze:
Smutny!! Nie lubie smutnych, zawszę płaczę. ! Ale fajny :)
Suuper ;( Chociaż smutny <333
jej popłakałam się :C
Prześlij komentarz