Taki luźny weekendowy imagine... ;)
______________________________________________________
______________________________________________________
-Kochanie, ile mam na ciebie czekać?
-Już wstaję.-chłopak przewrócił się na drugi bok.
-Louis, wstawaj, no zrobiłam śniadanie.
-Zaraz, jestem zmęczony wróciłem wczoraj, nie męcz mnie.
-Aha, jak chcesz.
Zeszłaś na dół i usiadłaś przy stole, chwyciłaś gazetę i zaczęłaś ją czytać.
No tak wrócił wczoraj, a czułaś się tak jakby nadal go nie było, rozumiałaś był zmęczony, ale…
ale tak długo go nie było i chciałaś spędzić z nim trochę czasu.
-Nadal jesteś obrażona?-przytulił cię.
-Nie byłam obrażona.
-Jasne. Mam dla nas niespodziankę?-pocałował twoją szyję.- Godzina 8 mamy zarezerwowany stolik w restauracji. Co ty na to?
-Myślałam, że spędzimy ten wieczór w domu.-popatrzył na ciebie swoimi niebieskimi oczami i nie mogłaś się nie zgodzić.-Dobra będę gotowa.
-I to mi się podoba.-pocałował Cię i poszedł się zbierać
*
-I co jak podobała się kolacja?-chwycił twoją rękę.
-Mhm, tylko szkoda, że nie byliśmy tylko we dwójkę.
-Wiem, ale teraz jesteśmy tylko we dwoje.-otwarł drzwi od mieszkania.
-Louis….-powiedziałaś nie mogąc powstrzymać zdziwienia, świece porozkładane w całym mieszkaniu, róże.-Co to jest?
-Dobra, masz mnie. Może troszeczkę podsłuchałem twoją rozmowę z Danielle.-zaśmiałaś się.-Mówiłaś, że moje wyjazdy Cię męczą… i trochę się przestraszyłem.
-Czego?-spojrzałaś na niego zdziwiona.
-Że mnie zostawisz.-naprawdę przejął się twoją rozmową, nie mówiłaś tego na serio, to było luźna rozmowa, a on tak to wziął do siebie.
-Nigdy cię nie zostawię głuptasie.-pocałowałaś go.
-Nigdy, nigdy, przenigdy?
-Tak….
-W takim razie, [T.I] czy zostaniesz moją żoną?-otwarł przed tobą małe czerwone pudełeczko.
-Tak.-przytuliłaś go z całych sił.
-Wiesz co to oznacza?-poruszał brwiami i zaniósł Cię do sypialni.
-Już wstaję.-chłopak przewrócił się na drugi bok.
-Louis, wstawaj, no zrobiłam śniadanie.
-Zaraz, jestem zmęczony wróciłem wczoraj, nie męcz mnie.
-Aha, jak chcesz.
Zeszłaś na dół i usiadłaś przy stole, chwyciłaś gazetę i zaczęłaś ją czytać.
No tak wrócił wczoraj, a czułaś się tak jakby nadal go nie było, rozumiałaś był zmęczony, ale…
ale tak długo go nie było i chciałaś spędzić z nim trochę czasu.
-Nadal jesteś obrażona?-przytulił cię.
-Nie byłam obrażona.
-Jasne. Mam dla nas niespodziankę?-pocałował twoją szyję.- Godzina 8 mamy zarezerwowany stolik w restauracji. Co ty na to?
-Myślałam, że spędzimy ten wieczór w domu.-popatrzył na ciebie swoimi niebieskimi oczami i nie mogłaś się nie zgodzić.-Dobra będę gotowa.
-I to mi się podoba.-pocałował Cię i poszedł się zbierać
*
-I co jak podobała się kolacja?-chwycił twoją rękę.
-Mhm, tylko szkoda, że nie byliśmy tylko we dwójkę.
-Wiem, ale teraz jesteśmy tylko we dwoje.-otwarł drzwi od mieszkania.
-Louis….-powiedziałaś nie mogąc powstrzymać zdziwienia, świece porozkładane w całym mieszkaniu, róże.-Co to jest?
-Dobra, masz mnie. Może troszeczkę podsłuchałem twoją rozmowę z Danielle.-zaśmiałaś się.-Mówiłaś, że moje wyjazdy Cię męczą… i trochę się przestraszyłem.
-Czego?-spojrzałaś na niego zdziwiona.
-Że mnie zostawisz.-naprawdę przejął się twoją rozmową, nie mówiłaś tego na serio, to było luźna rozmowa, a on tak to wziął do siebie.
-Nigdy cię nie zostawię głuptasie.-pocałowałaś go.
-Nigdy, nigdy, przenigdy?
-Tak….
-W takim razie, [T.I] czy zostaniesz moją żoną?-otwarł przed tobą małe czerwone pudełeczko.
-Tak.-przytuliłaś go z całych sił.
-Wiesz co to oznacza?-poruszał brwiami i zaniósł Cię do sypialni.
4 komentarze:
Zajebisty
Cóż więcej mogę napisać jak tylko wspaniały :) Czekam na następne :)
Wspaniały <3
haha świetne, ale koniec był najlepszy "Wiesz co to oznacza?" hahah wyobraziłam to sobie i nie mogłam przestać się śmiać XD
Prześlij komentarz