- Kochanie ale jesteś na to w 100% gotowa ? Na pewno tego chcesz ? - spytał mnie Louis patrząc mi prosto w oczy. Przęłknęłam ślinę, cóż, myślieliśmy o tym od dawna, ale ja nadal nie wiem czy się przełamię...
- (T.I) rozkazuję ci odpowiedzieć, bo nie wiem na którą mam cię tam zawieść, a jeszcze Paul zadzwonił do mnie i powiedział, że popołudniu mam dwie audycje radiowe ! - był coraz bardziej czerwony na twarzy, co mnie doprowadziło do głośnego parsknięcia ze śmiechu.
- (T.I) rozkazuję ci odpowiedzieć, bo nie wiem na którą mam cię tam zawieść, a jeszcze Paul zadzwonił do mnie i powiedział, że popołudniu mam dwie audycje radiowe ! - był coraz bardziej czerwony na twarzy, co mnie doprowadziło do głośnego parsknięcia ze śmiechu.
No tak, dentysta.
Zawsze starałam sobie uświadomić, że dentysta jest najzwyklejszą rzeczą na świecie, i nie ma się czego bać. Ale i tak starałam się tam często nie zaglądać.
Aż do teraz.
Ból był tak nieznośny, że aż nie spałam po nocach, tylko brałam leki przeciwbólowe, które i tak nic nie działały.
- Ok, kochanie, pojedźmy teraz. Wolę mieć już to za sobą - uśmiechnęłam się do niego cierpko.
- Zuch dziewczynka - pocałował mnie czule w czoło, i pociągnął w stronę drzwi wyjściowych. Zabrałam jeszcze szybko torbę, telefon, itp. i wyszliśmy wprost na typową, angielską ulewę.
- Ups, nie wyglądałem przez okno - starał się jak najszybciej wsiąść do samochodu, prawdopodobnie by ucieknąć od mojego spojrzenia, które brzmiało "masz 3 sekundy by uciec, bo inaczej zginiesz marnie!".
Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do dużego, niebiesko-zielono--białego pomieszczenia, gdzie znajdowała się recepcja (nwm jak po polsku jest to :p sorry), a za nią długi korytarz drzwi, przy których zmieniał się tylko numerek gabinetu.
Do moich uszu dobiegł okropny odgłos wiertła, pot zaczął spływać mi po twarzy, a w momencie, gdy poczułam ten odurzający, dentystyczny zapach niemalże zakręciło mi się w głowie. Od pewnego czasu byłam jakoś dziwnie wyczulona na przeróżne zapachy.
Louis pociągnął mnie za rękę do przodu.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc ? - uśmiechnęła się do nas kobieta gdzieś w wieku 30-35 lat ubrana w fartuch lekarski.
- Dzień dobry - odpowiedział mój chłopak - czy jest jakiś wolny termin na teraz, żeby przyjąć tę oto pacjentkę - wskazał na mnie i posłał tej pani swój zniewalający uśmiech nr 6.
- Oczywiście, teraz mamy strasznie dużo wolnych terminów, ponieważ mało osób tu przychodzi w weekendy. Uśmiechnęłam się cierpko (' no tak, nikt nie przychodzi oprócz mnie").
- To poproszę panią do sali nr 34. Pocałowałam tylko szybko Louisa w usta i ruszyłam za panią. Lekarz przywitał się ze mną i powiedział, bym usiadła na tym, okropnym, dentystycznym fotelu, który można obniżać i podwyższać, ugh. A więc usiadłam na jakże zacnym fotelu, a lekarz zaczął przeglądać moje zęby
- Który panią boli ? - spytał. Może to trochę nieelegancko, ale wskazałam mu językiem.
- To trochę dziwne,ale ja nic nie widzę, a czy może pani często psuje się oddech, nawet 5 minut po umyciu ich ?
- Znaczy zdarzało się, ale jakoś nie brałam nigdy tego pod uwagę... a co ma pan na myśli ?...
1 komentarz:
Chcę następną część :)
Prześlij komentarz