Zastanawiałam się czy poczekać i dodać to gdy pod poprzednim imaginem pojawi się parę komentarzy, ale nie mogłam się doczekać co powiecie na tego...
Chce od razu poznać waszą opinie- Tylko szczerze! To ważne dla mnie, bo chce wiedzieć co jeszcze powinnam poprawić, więc zostaw tam na dole, swoją opinie dobrą lub złą za każdą będę wdzięczna!
Ten imagin jest dla mnie dość szczególny, więc mam nadzieje, że się wam spodoba ! ;)
___________________________________________
Chce od razu poznać waszą opinie- Tylko szczerze! To ważne dla mnie, bo chce wiedzieć co jeszcze powinnam poprawić, więc zostaw tam na dole, swoją opinie dobrą lub złą za każdą będę wdzięczna!
Ten imagin jest dla mnie dość szczególny, więc mam nadzieje, że się wam spodoba ! ;)
___________________________________________
-Żegnaj.-położyłaś kwiatek na grobie i oglądając się co
chwila, odchodziłaś coraz dalej. Przystanęłaś i wróciłaś na miejsce i usiadłaś
na ławce.- Wiem, miałam odejść, ale nie umiem.-dotknęłaś zimnej nawierzchni
grobu.-Jestem słaba, nie daje rady. Nic już nie jest takie samo, ale ale ty
przecież o tym wiesz… Oczywiście, że wiesz…. Zawsze mówiłeś, że będziesz przy
mnie, choćby nie wiem co się działo.
Położyłaś głowę na ławce, twoje łzy spływały na ziemie. Wpatrywałaś się w napis Harry Styles.
Czytałaś go po raz tysięczny, ale i tak nigdy nie wierzyłaś, że to naprawdę się dzieje. Wierzyłaś, że zaraz się obudzisz z płaczem, a on mocno Cię przytuli.
-[T.I]-Louis wyłonił się z za rogu.-Chodź, wszyscy czekają. –chwycił twoją zimną dłoń i podążyłaś za całą resztą zgromadzonych.
„Tak, mi przykro.” słyszałaś od każdego po kolei.
Zmęczona pocieszaniem wszystkich, co przyprawiało Cię o jeszcze większą frustracje, wyszłaś z lokalu.
„Taki, wielki talent.” „Był taki utalentowany, wspaniały młody, ulubieniec fanek” tak teraz wszystkie gazety go kochały, był wszędzie. Teraz kiedy nie chciałaś o nim myśleć, chciałaś wyrzucić wszystko z głowy, na każdym kroku go spotykałaś.
*****
-Czy… czy… -nie mogłaś wypowiedzieć słowa.
-Jego rzeczy są za domem.-Anne przytuliła się.-Przywieźli to co zostało w mieszkaniu. Wiem, że ty miałaś to zrobić, ale pomyślałam, że tak będzie lepiej.
-Dziękuje.-wtuliłaś się w nią.-Tak strasznie za nim tęsknie.
-Wiem kochanie, ja też za nim tęsknie.
Obeszłaś dom na około i podeszłaś do pudeł z rzeczami. Stałaś przed nimi i patrzyłaś na każde z nich, tylko tyle zostało, parę pudeł. Nic więcej. Łzy spływały Ci po policzkach już nawet tego nie zauważałaś, były twoją codziennością.
Powolnym krokiem zbliżyłaś się do nich, niepewnie otwarłaś pierwsze pudełko. Były w nim płyty Harrego, pamiętałaś jak słuchaliście ich razem. Pojawił się lekki uśmiech na twojej twarzy, wspólne wieczory kiedy siedziałaś na jego kolanach i śmialiście się. Wyciągnęłaś parę płyt i odłożyłaś je na bok.
Ściągnęłaś pudełko, by dostać się do kolejnego i kolejnego. Za każdym razem, kiedy dotykałaś jakieś rzeczy przychodziły wspomnienia, te miłe i te nie dokońca miłe. Chwyciłaś jego telefon, wiedziałaś, że nie powinnaś, ale postanowiłaś go wziąć. Włączyłaś go, na ekranie wyświetlił się kod to wpisania. Nie było to trudne zadanie, kodem była data waszego pierwszego spotkania. Telefon zabrzęczał, a twoim oczom ukazała się ekran, a na nim twoje i jego zdjęcie. Byliście tacy szczęśliwi, tyle planów, marzeń.
Poczułaś dźwięk wiadomości i chwyciłaś swój telefon.
Widomość: Harry. Wiadomość? Twoje zdziwienie było, ogromne. Może to był głupi żart?
Chciałaś ją przeczytać, jednak coś w środku powstrzymywało Cię. Wiedziałaś, że każdy znak jego doprowadzał Cię o krok bliżej do depresji.
Przymknęłaś oczy i nacisnęłaś przycisk ,,otwórz’’.
[T.I]
Ja umieram, miałem wypadek. Nie wiem co się dzieje, strasznie mnie wszystko boli.
Pamiętaj Kocham Cię, choć czasem się kłóciliśmy i mówiliśmy rzeczy których nie chcieliśmy, to jednak się kochaliśmy. Byłaś tą jedyną, wiedziałem to od początku, od samego początku.
Wiem, że to koniec, ja umrę. Teraz powiedziałabyś lekarze cie uratują, dlatego pisze, a nie rozmawiam z tobą. Czuje to to koniec… Kocham Cię.
Twój Harry na zawszeeeee…
W każdym zdaniu znajdywałaś jakiś mały błąd, on umierał…. Ostatnią rzeczą jaką zrobił był ten sms. Ty byłaś ostatnią osoba o której myślał. Twój oddech przyśpieszył, a łzy spadały z taką prędkością jak nigdy dotąd. Osunęłaś się na ziemie. Pisał do Ciebie ostatkiem sił, może gdyby tego nie zrobił może by żył… Przecież to nie możliwe, to nie możliwe. Nie mogłaś uwierzyć w to co się stało.
Przyciągnęłaś do siebie ostatnie pudło, ledwo widząc przez łzy wyciągnęłaś podkoszulek Harrego, jego bluzę i jeszcze parę innych rzeczy. Wsadziłaś je do torby i ruszyłaś przed dom.
-Louis.-powiedziałaś niepewna tego kto stoi przed tobą.
-Hey. Przywieźli jego samochód. Reszta poszła do domu, ja nie wiem nie mogłem.
-Co my teraz zrobimy?-spytałaś.
-Nie wiem. Był moim przyjaciele, był jak brat. Gdybym to ja mógł jechać tym autem, a nie on.
-To w tym momencie on powiedział by to samo, gdybyś to ty umarł.
-Wiem. –staliśmy chwile.-Po co on szedł, nie mógł wziąć auta, taksówki. Co mu na głowę padło żeby iść do domu!
-Lou, przestań. To nic nie da. Uwierz próbowała, darłam się jak wściekła chodząc po mieszkaniu, ale nic to nie dało. On nie wrócił. On nie wrócił.-powtórzyłaś.
Chłopak podszedł do auta i otworzył drzwi, zrobiłaś to samo. Usiadłaś na miejscu kierowcy. Dotknęłaś kierownicy i po kolei wszystkich rzeczy. Fotel był przesiąknięty jego zapachem.
-Każą nam dokończyć trasę.- powiedział wpatrzony w przestrzeń przed nim. Odpowiedziała mu cisza z twojej strony.
-Jak oni mogą nam kazać zrobić coś takiego, jak my mamy to zrobić.
-Nie wiem, co mam Ci powiedzieć. Harry na pewno nie chciał żebyście się rozpadli, po prostu zróbcie sobie przerwę. Fani zrozumieją, muszą, przecież oni też go stracili.
*6 miesięcy później
Kolejna doba, kolejna i kolejna. Wstałaś, ubrałaś się i poszłaś do pracy.
Powrót do domu i sen, a potem od początku.
Rzuciłaś torby z zakupami.
-Hey. Nie została u ciebie w torbie przypadkiem moja bluzka.-Eleanor dopytywała się.
-Jest, przyniosę Ci ją jutro.-powiedziałam ciepło
-Ok, fajnie dziś było. Musimy to powtórzyć razem z D.
-Musimy musimy.-powiedziałaś i rozłączyłaś się, wraz z zerwaniem połączenia zniknęła twoja radość.
Rozłożyłaś się na kanapie i wpatrywałaś w pustkę przed tobą.
Podobno ludzie którzy mają depresje, nie okazują tego przy innych. Z tobą też tak było, wydawałaś się powrócić do normy, ale nie potrafiłaś.
Wstałaś z kanapy i chodziłaś w kółko po pokoju. Co teraz zrobić, co powinnam zrobić?!
-[T.I] powinnaś zamykać drzwi.-chłopak wszedł do środka.
-Wystraszyłeś mnie.-powiedziałaś.- Następnym razem to zrobię na pewno.
-[T.I] znowu płaczesz?-chłopak objął Cię i przytulił.-Proszę, nie płacz.
-Ale ja nie dam rady. Nie umiem bez niego żyć nie umiem.-mówiłaś przez łzy.-Nie umiem bez niego żyć.
-Dobrze się czujesz?-Louis dotknął twojego czoła.-Masz chyba z 40 stopni gorączki.
-Nic, mi nie jest. Naprawdę.
-Powinnaś iść do lekarza, naprawdę źle wyglądasz.
-Pójdę.-odpowiedziałaś i odprowadziłaś chłopaka do drzwi.
Położyłaś głowę na ławce, twoje łzy spływały na ziemie. Wpatrywałaś się w napis Harry Styles.
Czytałaś go po raz tysięczny, ale i tak nigdy nie wierzyłaś, że to naprawdę się dzieje. Wierzyłaś, że zaraz się obudzisz z płaczem, a on mocno Cię przytuli.
-[T.I]-Louis wyłonił się z za rogu.-Chodź, wszyscy czekają. –chwycił twoją zimną dłoń i podążyłaś za całą resztą zgromadzonych.
„Tak, mi przykro.” słyszałaś od każdego po kolei.
Zmęczona pocieszaniem wszystkich, co przyprawiało Cię o jeszcze większą frustracje, wyszłaś z lokalu.
„Taki, wielki talent.” „Był taki utalentowany, wspaniały młody, ulubieniec fanek” tak teraz wszystkie gazety go kochały, był wszędzie. Teraz kiedy nie chciałaś o nim myśleć, chciałaś wyrzucić wszystko z głowy, na każdym kroku go spotykałaś.
*****
-Czy… czy… -nie mogłaś wypowiedzieć słowa.
-Jego rzeczy są za domem.-Anne przytuliła się.-Przywieźli to co zostało w mieszkaniu. Wiem, że ty miałaś to zrobić, ale pomyślałam, że tak będzie lepiej.
-Dziękuje.-wtuliłaś się w nią.-Tak strasznie za nim tęsknie.
-Wiem kochanie, ja też za nim tęsknie.
Obeszłaś dom na około i podeszłaś do pudeł z rzeczami. Stałaś przed nimi i patrzyłaś na każde z nich, tylko tyle zostało, parę pudeł. Nic więcej. Łzy spływały Ci po policzkach już nawet tego nie zauważałaś, były twoją codziennością.
Powolnym krokiem zbliżyłaś się do nich, niepewnie otwarłaś pierwsze pudełko. Były w nim płyty Harrego, pamiętałaś jak słuchaliście ich razem. Pojawił się lekki uśmiech na twojej twarzy, wspólne wieczory kiedy siedziałaś na jego kolanach i śmialiście się. Wyciągnęłaś parę płyt i odłożyłaś je na bok.
Ściągnęłaś pudełko, by dostać się do kolejnego i kolejnego. Za każdym razem, kiedy dotykałaś jakieś rzeczy przychodziły wspomnienia, te miłe i te nie dokońca miłe. Chwyciłaś jego telefon, wiedziałaś, że nie powinnaś, ale postanowiłaś go wziąć. Włączyłaś go, na ekranie wyświetlił się kod to wpisania. Nie było to trudne zadanie, kodem była data waszego pierwszego spotkania. Telefon zabrzęczał, a twoim oczom ukazała się ekran, a na nim twoje i jego zdjęcie. Byliście tacy szczęśliwi, tyle planów, marzeń.
Poczułaś dźwięk wiadomości i chwyciłaś swój telefon.
Widomość: Harry. Wiadomość? Twoje zdziwienie było, ogromne. Może to był głupi żart?
Chciałaś ją przeczytać, jednak coś w środku powstrzymywało Cię. Wiedziałaś, że każdy znak jego doprowadzał Cię o krok bliżej do depresji.
Przymknęłaś oczy i nacisnęłaś przycisk ,,otwórz’’.
[T.I]
Ja umieram, miałem wypadek. Nie wiem co się dzieje, strasznie mnie wszystko boli.
Pamiętaj Kocham Cię, choć czasem się kłóciliśmy i mówiliśmy rzeczy których nie chcieliśmy, to jednak się kochaliśmy. Byłaś tą jedyną, wiedziałem to od początku, od samego początku.
Wiem, że to koniec, ja umrę. Teraz powiedziałabyś lekarze cie uratują, dlatego pisze, a nie rozmawiam z tobą. Czuje to to koniec… Kocham Cię.
Twój Harry na zawszeeeee…
W każdym zdaniu znajdywałaś jakiś mały błąd, on umierał…. Ostatnią rzeczą jaką zrobił był ten sms. Ty byłaś ostatnią osoba o której myślał. Twój oddech przyśpieszył, a łzy spadały z taką prędkością jak nigdy dotąd. Osunęłaś się na ziemie. Pisał do Ciebie ostatkiem sił, może gdyby tego nie zrobił może by żył… Przecież to nie możliwe, to nie możliwe. Nie mogłaś uwierzyć w to co się stało.
Przyciągnęłaś do siebie ostatnie pudło, ledwo widząc przez łzy wyciągnęłaś podkoszulek Harrego, jego bluzę i jeszcze parę innych rzeczy. Wsadziłaś je do torby i ruszyłaś przed dom.
-Louis.-powiedziałaś niepewna tego kto stoi przed tobą.
-Hey. Przywieźli jego samochód. Reszta poszła do domu, ja nie wiem nie mogłem.
-Co my teraz zrobimy?-spytałaś.
-Nie wiem. Był moim przyjaciele, był jak brat. Gdybym to ja mógł jechać tym autem, a nie on.
-To w tym momencie on powiedział by to samo, gdybyś to ty umarł.
-Wiem. –staliśmy chwile.-Po co on szedł, nie mógł wziąć auta, taksówki. Co mu na głowę padło żeby iść do domu!
-Lou, przestań. To nic nie da. Uwierz próbowała, darłam się jak wściekła chodząc po mieszkaniu, ale nic to nie dało. On nie wrócił. On nie wrócił.-powtórzyłaś.
Chłopak podszedł do auta i otworzył drzwi, zrobiłaś to samo. Usiadłaś na miejscu kierowcy. Dotknęłaś kierownicy i po kolei wszystkich rzeczy. Fotel był przesiąknięty jego zapachem.
-Każą nam dokończyć trasę.- powiedział wpatrzony w przestrzeń przed nim. Odpowiedziała mu cisza z twojej strony.
-Jak oni mogą nam kazać zrobić coś takiego, jak my mamy to zrobić.
-Nie wiem, co mam Ci powiedzieć. Harry na pewno nie chciał żebyście się rozpadli, po prostu zróbcie sobie przerwę. Fani zrozumieją, muszą, przecież oni też go stracili.
*6 miesięcy później
Kolejna doba, kolejna i kolejna. Wstałaś, ubrałaś się i poszłaś do pracy.
Powrót do domu i sen, a potem od początku.
Rzuciłaś torby z zakupami.
-Hey. Nie została u ciebie w torbie przypadkiem moja bluzka.-Eleanor dopytywała się.
-Jest, przyniosę Ci ją jutro.-powiedziałam ciepło
-Ok, fajnie dziś było. Musimy to powtórzyć razem z D.
-Musimy musimy.-powiedziałaś i rozłączyłaś się, wraz z zerwaniem połączenia zniknęła twoja radość.
Rozłożyłaś się na kanapie i wpatrywałaś w pustkę przed tobą.
Podobno ludzie którzy mają depresje, nie okazują tego przy innych. Z tobą też tak było, wydawałaś się powrócić do normy, ale nie potrafiłaś.
Wstałaś z kanapy i chodziłaś w kółko po pokoju. Co teraz zrobić, co powinnam zrobić?!
-[T.I] powinnaś zamykać drzwi.-chłopak wszedł do środka.
-Wystraszyłeś mnie.-powiedziałaś.- Następnym razem to zrobię na pewno.
-[T.I] znowu płaczesz?-chłopak objął Cię i przytulił.-Proszę, nie płacz.
-Ale ja nie dam rady. Nie umiem bez niego żyć nie umiem.-mówiłaś przez łzy.-Nie umiem bez niego żyć.
-Dobrze się czujesz?-Louis dotknął twojego czoła.-Masz chyba z 40 stopni gorączki.
-Nic, mi nie jest. Naprawdę.
-Powinnaś iść do lekarza, naprawdę źle wyglądasz.
-Pójdę.-odpowiedziałaś i odprowadziłaś chłopaka do drzwi.
*
Poczułaś mocne uderzenie w klatkę piersiową, usłyszałaś krzyk.
Ponownie to samo.
-Oddech powraca.-usłyszałaś głos.
Nie, nie, nie już byłaś tak blisko tak blisko niego.
-[T.I] !
-Nareszcie.-przytuliłaś chłopaka i pocałowałaś.-Nareszcie.
-Powinnaś wrócić, ty masz jeszcze wybór.
-Już go dokonałam.-zacisnęłaś dłoń chłopaka i wtuliłaś się w niego
*
-Myślisz, że są źli.-powiedziałaś i zacisnęłaś rękę chłopaka.
-Czemu mają być źli?-spojrzał na ciebie.
-Nie wiem. Teraz czuje się winna. Powinnam posłuchać Lou, miał racje byłam chora nawet nie wiedział jak poważnie. –spojrzałaś na twoich zapłakanych przyjaciół.-Cieszę się,że jesteśmy razem. Nie wyobrażasz sobie, jak tam było mi ciężko bez Ciebie.-spojrzałaś w jego zielone tęczówki.-Na zawsze razem.
-Na zawsze.
Poczułaś mocne uderzenie w klatkę piersiową, usłyszałaś krzyk.
Ponownie to samo.
-Oddech powraca.-usłyszałaś głos.
Nie, nie, nie już byłaś tak blisko tak blisko niego.
-[T.I] !
-Nareszcie.-przytuliłaś chłopaka i pocałowałaś.-Nareszcie.
-Powinnaś wrócić, ty masz jeszcze wybór.
-Już go dokonałam.-zacisnęłaś dłoń chłopaka i wtuliłaś się w niego
*
-Myślisz, że są źli.-powiedziałaś i zacisnęłaś rękę chłopaka.
-Czemu mają być źli?-spojrzał na ciebie.
-Nie wiem. Teraz czuje się winna. Powinnam posłuchać Lou, miał racje byłam chora nawet nie wiedział jak poważnie. –spojrzałaś na twoich zapłakanych przyjaciół.-Cieszę się,że jesteśmy razem. Nie wyobrażasz sobie, jak tam było mi ciężko bez Ciebie.-spojrzałaś w jego zielone tęczówki.-Na zawsze razem.
-Na zawsze.
4 komentarze:
Wow. Świetny imagin. Really ; D
Boski imag...Taki wzruszający ..Aww..<3
Kurcze weszłam tutaj niedawno i jestem zaskoczona- oczywiście pozytywnie :):) Bardzo mi się podoba jak piszecie, podoba mi się każdy imagin, bez wyjątku :) Oby tak dalej :) A co do tego to jestem bardzo wzruszona- jest cudowny :) I oby jak najwięcej opowiadań o Harrym :)
Awww, dziękujemy <3 staramy się z siebie wyciskać, to co najlepsze :) haha :) xo
Prześlij komentarz