___________________________________________________
Delikatnie dotknęłam jego ręki i wpatrywałam się w niego.
-Musze iść.-powiedziałam te dwa słowa bardzo cicho.-Przyjdę jutro.
Zabrałam swoje rzeczy i po cichu wyszłam z pokoju, idąc korytarzem rozglądałam się w poszukiwaniu lekarza.
-Doktorze, co z nim?
-Jego stan się poprawia, na dzień dzisiejszy nie mogę powiedzieć nic pewnego. Jutro będzie ostatnia operacja, wtedy będę mógł dopiero coś powiedzieć.
-Dziękuje.
-To moja praca.-mężczyzna odszedł, a ja stałam jeszcze chwile na korytarzu.
*
Opadłam na fotel, ostatnia operacja te słowa krążyły mi po głowie, ostatnia.
Nasze wspólne zdjęcia wisiały na ścianie w pokoju, delikatnie dotknęłam jednego z nich. Bałam się, że to właśnie nasze ostatnie chwile, że już nigdy nie zobaczę jego uśmiechu, jego niebieskich oczu, że nie usłyszę jego śmiechu.
Zwykły wypadek samochodowy, miał mieć małą operacje, ale pojawiły się komplikacje. Od 2 miesięcy żyje między domem, a szpitalem.
Założyłam na siebie jego podkoszulek i z podkulonymi nogami pod brodę siedziałam w łóżku wpatrzona w ścianę, moje myśli krążyły tylko wokół niego.
-Hey.-niepewnie dotknęłam jego ręki.-Będziesz mieć dziś ostatnią operacje.-zaśmiałam się cierpko.-Niall, proszę nie zostawiaj mnie, obiecałeś mi. Proszę zostań ze mną.-delikatnie dotknęłam jego twarzy ręką.
Po paru minutach w sali znaleźli się lekarze i zabrali go.
-Hey.-Liam zajął miejsce obok mnie na korytarzu, po paru minutach niezręcznej ciszy przytulił mnie.
Nie minęło 10 minut, a cała reszta znalazła się przed salą operacyjną.
Godziny dłużyły się jak jeszcze nigdy w całym moim życiu.
1,2,3,4….
Lekarz wyłonił się z sali, znalazłam się tuż przy nim zasypując go pytaniami, jedyne co usłyszałam to ,, były kłopoty’’ – kłopoty w budynku szpitala nigdy nie oznaczają zwykłych kłopotów, moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa i po chwili znalazłam się na ziemi.
-Masz wypij to.-Louis podał mi wodę.-[T.I] on z tego wyjdzie. Rozumiesz. –pokiwałam znacząco głową, choć w środku miałam inne przeczucia.-Lekarze będą pewni wszystkiego rano.
-Rano.-powiedziałam smutno.-Nie wytrzymam do rana.
Przekręciłam się na krześle i usłyszałam chrapanie, otwarłam oczy i zobaczyłam śpiących chłopców.
Spojrzałam na zegarek wybijał godzinę 9.30.
Wstałam z miejsca czując wyraźny ból w plecach, zdążyłam do niego przywyknąć krzesła w poczekalni nie należały do najwygodniejszych.
-Czy już coś wiadomo?-niepewnie zapytałam lekarza, który wskazał mi drzwi od sali Niall’a.
Niepewnie weszłam do środka bojąc się co tam zobaczę.
-Hey.-powiedział lekko uśmiechając się.
-Hey.-moje oczy wypełniły się łzami, usiadłam przy nim i wpatrywałam się w niego.
-Co jest? Przecież żyje.-nawet teraz nie tracił poczucia humoru.
Miałam ochotę uderzyć go w ramię, ale powstrzymałam się i rozpłakałam jeszcze bardziej. Chłopak chwycił moją rękę.
-Przecież obiecałem, że Cię nie zostawię.
-Musze iść.-powiedziałam te dwa słowa bardzo cicho.-Przyjdę jutro.
Zabrałam swoje rzeczy i po cichu wyszłam z pokoju, idąc korytarzem rozglądałam się w poszukiwaniu lekarza.
-Doktorze, co z nim?
-Jego stan się poprawia, na dzień dzisiejszy nie mogę powiedzieć nic pewnego. Jutro będzie ostatnia operacja, wtedy będę mógł dopiero coś powiedzieć.
-Dziękuje.
-To moja praca.-mężczyzna odszedł, a ja stałam jeszcze chwile na korytarzu.
*
Opadłam na fotel, ostatnia operacja te słowa krążyły mi po głowie, ostatnia.
Nasze wspólne zdjęcia wisiały na ścianie w pokoju, delikatnie dotknęłam jednego z nich. Bałam się, że to właśnie nasze ostatnie chwile, że już nigdy nie zobaczę jego uśmiechu, jego niebieskich oczu, że nie usłyszę jego śmiechu.
Zwykły wypadek samochodowy, miał mieć małą operacje, ale pojawiły się komplikacje. Od 2 miesięcy żyje między domem, a szpitalem.
Założyłam na siebie jego podkoszulek i z podkulonymi nogami pod brodę siedziałam w łóżku wpatrzona w ścianę, moje myśli krążyły tylko wokół niego.
-Hey.-niepewnie dotknęłam jego ręki.-Będziesz mieć dziś ostatnią operacje.-zaśmiałam się cierpko.-Niall, proszę nie zostawiaj mnie, obiecałeś mi. Proszę zostań ze mną.-delikatnie dotknęłam jego twarzy ręką.
Po paru minutach w sali znaleźli się lekarze i zabrali go.
-Hey.-Liam zajął miejsce obok mnie na korytarzu, po paru minutach niezręcznej ciszy przytulił mnie.
Nie minęło 10 minut, a cała reszta znalazła się przed salą operacyjną.
Godziny dłużyły się jak jeszcze nigdy w całym moim życiu.
1,2,3,4….
Lekarz wyłonił się z sali, znalazłam się tuż przy nim zasypując go pytaniami, jedyne co usłyszałam to ,, były kłopoty’’ – kłopoty w budynku szpitala nigdy nie oznaczają zwykłych kłopotów, moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa i po chwili znalazłam się na ziemi.
-Masz wypij to.-Louis podał mi wodę.-[T.I] on z tego wyjdzie. Rozumiesz. –pokiwałam znacząco głową, choć w środku miałam inne przeczucia.-Lekarze będą pewni wszystkiego rano.
-Rano.-powiedziałam smutno.-Nie wytrzymam do rana.
Przekręciłam się na krześle i usłyszałam chrapanie, otwarłam oczy i zobaczyłam śpiących chłopców.
Spojrzałam na zegarek wybijał godzinę 9.30.
Wstałam z miejsca czując wyraźny ból w plecach, zdążyłam do niego przywyknąć krzesła w poczekalni nie należały do najwygodniejszych.
-Czy już coś wiadomo?-niepewnie zapytałam lekarza, który wskazał mi drzwi od sali Niall’a.
Niepewnie weszłam do środka bojąc się co tam zobaczę.
-Hey.-powiedział lekko uśmiechając się.
-Hey.-moje oczy wypełniły się łzami, usiadłam przy nim i wpatrywałam się w niego.
-Co jest? Przecież żyje.-nawet teraz nie tracił poczucia humoru.
Miałam ochotę uderzyć go w ramię, ale powstrzymałam się i rozpłakałam jeszcze bardziej. Chłopak chwycił moją rękę.
-Przecież obiecałem, że Cię nie zostawię.
2 komentarze:
aww. jaki cudowny <3 dziękuję ci bardzo. xx
Fajny <33
Prześlij komentarz